sobota, 1 maja 2010

21st Century Boy

Dzięki Bogu mamy 21 wiek, ale raczej nie na moim statku, który jest w sumie niestary. Nie dość, że budowany w Chinach, - zresztą jak większość nowych (wszystkie?) statków w mojej Kompanii – to jeszcze budowany oszczędnie. Nas szczęście nie oszczędzano na sprawach najważniejszych dla funkcjonowania statku, i bezpieczeństwa załogi. Raczej na tzw. socjalu, czyli warunkach (komforcie) życia załogi. Poza mnóstwem rzeczy, spraw, które mogłyby funkcjonować lepiej nie mamy również internetu. Jeszcze pół biedy, jak jesteśmy w porcie Singapur, ale poza to już zima, zostaje skrzynka mailowa. I dlatego wypróbuje zamieszczanie postów, przez e-mail.

Wczoraj pisałem, że Opera powinna być lepsza w stronach off line, ale chyba się myliłem. Chociaż nie jestem pewien, czy ja czegoś nie popaprałem. Znalazłem znowu parę ciekawych blogów, ale przez majstrowanie z przeglądarką, treść mi uciekła. A i jeszcze kilka innych chciałbym przejrzeć. W tej chwili, najlepszym sposobem na wyszukiwanie ciekawych blogów wydaje się lista blogów, przeglądanych, przez autorów tych ciekawych o których już wiem.
W ogóle czytanie blogów, pisanych przez 'ciekawych' ludzi – ALE NIE POLITYKÓW - no może  Januszem Korwin Mikke jest tu wyjątkiem (heh tak z tego wybrnąłem, bo nie wiem jak odmieniać jego nazwisko, i czy w ogóle można) – jest o niebo ciekawsze niż przeglądanie portali, czego prawie nie robię, a co zawsze mnie irytuje. Większość (nie piszę wszystkie, bo nie znam wszystkich) to po prostu tabloidy. Sensacyjne, albo mające się do treści nijak nagłówki. Sama treść, przeważnie o 'dupie Maryny' ewentualnie o dupie Dody. No i te komentarze, każdy pisze co chce, odnosząc się bez sensu do treści. Nawet w tym przypadku blogi mają przewagę, bo komentarze raczej nawiązują to posta.

Akurat mam wachtę na kotwicy. Stoimy na Eastern OPL (ani to Malezja, ani Singapur), jest noc i księżyc. Taki księżyc jak w filmie „Pod Osłoną Nieba”, znakomitym zresztą. Po tym filmie obiecałem sobie kiedyś, że muszę przeżyć noc pod 'takim księżycem' na Saharze. Na razie widziałem pustynie, chyba Saharę, z okna samochodu w Egipcie. A to jakby nie to samo. Byłem też w Maroku, ale tam pustyni nie widziałem nawet z okna samochodu, był za to księżyc, ale nie 'taki', tak że to tym bardziej nie to samo.

Wracając do sedna, wątpię czy w najbliższej przyszłości moja Kompania dociągnie do 21 wiecznych standardów, (niezależnie co ktokolwiek o nich myśli, przeważnie zgodnie z zasadą, że drzewiej było lepi).
Tak, ze trzeba stąd spadać, im szybciej tym lepiej.
Aha i dobra wiadomość jutro barbecue, po naszemu grill, będzie BROWAR!!!


Brak komentarzy: