Po powrocie trochę na pocieszenie włączyłem sobie genialną płytę J.J. Cale & Eric Clapton - 'The Road to Escondido'. Są różne zdania, ile to Eric zawdzięcza swojemu znakomitemu koledze, zresztą nie tylko On. A chociażby jeszcze Mark Knopfler. Ale kogo to w ostateczności obchodzi. Muzyka jest znakomita, powalająca, z nerwem. BLUES, czy jak tam to nazwać nieważne.
Broni się. Się słucha. Się podoba. Wystarczy.
Chyba, co ja piszę chyba, na pewno coś na jutiubie się znajdzie. Naprawdę warto.
Podałem Marianowi jako pierwszemu ten adres, tak że spodziewam się pierwszej odsłony nie mojej. Zobaczymy. Ten tekst piszę w edytorze, dopiero za parę godzin na wachcie połączę się z netem.
Minęło parę godzin i jestem na wachcie, i... no niestety dalej jestem jedynym widzem – czytelnikiem tego wiekopomnego dzieła. A już chciałem zacytować Pawlaka: „nadejszła wielkopmna chwiła”, no troszku przesadziłem z tą cytatą, ale niech tam. W każdym bądź razie nie nadejszła, Jeszcze. Ciekawe, czy rachunek prawdopodobieństwa ma w tym wypadku jakiekolwiek zastosowanie. Nie, żebym wiedział, absolutnie nie. Matematyka to jest coś czego tygrysy NIE lubią najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz