niedziela, 22 czerwca 2008

Aga

Hej Ty, Hej Ja, to Ja sie znowu odzywam, pewnie jak zwykle o d... Maryny

Pare dni temu snila mi sie Aga. Szedlem do niej ubrany w marynarke(!!!) i spodnie w kanty, ale niejednorodne. Oraz biala koszule, a nawet mialem kwiaty w reku. Ale czas byl jak najbardziej wspolczesny, bagaz rodziny, dzieci. Tego wszystkiego bylem swiadomy, i bylem swiadomy, ze tak ma byc. Wachalem sie czy pojsc, ale pomogla mi Madonna-tak ta piosenkarka. Dosyc to dziwne bo nawet jej nie lubie. Spotkalismy sie i rozmawialismy, i to bylo dobre. I czulem ze tak ma byc, i byla w tym jakas bliskosc dwojga ludzi swiadomych miejsca i czasu. Ale i swiadomych lat ktore minely, i czasu ktorego w zaden sposob nie mozna wykreslic. Ani niczego cofnac, i ze cofac nie nalezy.
Ech ta praca doprowadzi mnie do obledu, to juz tyle lat a dalej nie moge przywyknac. A wlasciwie innej drogi poza brnieciem w dalej nie ma, dobrze ze to niecale 2 tygodnie. Za niecala godzine moja wachta a nic nie spalem jutro znowu bede chodzil do tylu, trudno.

Brak komentarzy: